Witam,
Mam 35 lat, od dłuższego czasu jesteśmy z mężem w trakcie starań o ciąże -pod kontrolą poradni leczenia niepłodności.
Od jakiś trzech miesięcy mam nawracające epizody skaczącego tętna i kilkukrotnie pojawił się epizod arytmii. Od zawsze byłam "niskociśnieniowcem" a co za tym idzie puls też raczej był niski. Od jakiegoś czasu ciśnienie mi nieznacznie skoczyło ale to raczej do takiego książkowego 120/80 (+/-) jednak coś dziwnego dzieje się z pulsem. Siedząc w pracy potrafię mieć puls 70 a za chwilę - beż żadnego czynnika stresowego czy fizycznego - skacze mi do 110. Sytuacje powtarzają się także w spoczynku w nocy. Gdy puls mi tak drastycznie skacze pojawia się spory niepokój, który niejednokrotnie utrudnia mi funkcjonowanie... Dodatkowo puls powyżej 100 - szczególnie ten w spoczynku - powoduje uczucie straszne mocnego "dudnienia serca" do tego stopnia, że aż słyszę to uszach... Dwa razy przy tych "atakach" dodatkowo pojawił się bardzo silny atak paniki (problemy z oddychaniem, uczucie ucisku w klatce piersiowej) wówczas wylądowałam na SORze. Tam dostałam receptę na propranolol (ten najsłabszy) aby brać go DORAŹNIE W RAZIE ARYTMII. EKG przy jednym z tych epizodów wyszło "bardzo źle" jak skomentowała Pani Doktor na SOR. Finalnie byłam u kardiologa a nawet dwóch aby zweryfikować :
- mam NIEWIELKĄ niedomykalność zastawki trójdzielnej jak usłyszałam od obu lekarzy mieści się w granicach normy i mam kontrolować poprzez coroczne echo serca, jednak twierdzą że to nie powinno wpływać ani na arytmię ani na problemy z sercem
- po holterze usłyszałam, że owszem były epizody tachykardii ale nie wiele i do niewiele ponad 100 więc absolutnie nie ma sensu wprowadzać beta-blokerów
- zasugerowano mi także tachykardię na tle nerwowym przy czym mi skaczący puls nie pojawia się ze stresu! Wręcz przeciwnie... najpierw skacze mi puls a lęk przychodzi W ZWIĄZKU Z TYM.... Dla pewności jednak udałam się także na terapię którą kontynuuję.
Z innych wyników mam TSH w górnej granicy ALEEE mieszczące się w normie - jeden lekarz twierdzi że euthyrox najslabszy mogę włączyć po czym po tygodniu stosowania od innego słyszę że głupota i że mam odstawić bo jestem w granicach normy... Anemii nie mam, Żelazo ok, zażywam suplementy magnez, potas.... staję już na rzęsach i próbuję zdiagnozować przyczynę tych "skoków tętna" ale już powoli nie mam siły... Medytuję, uprawiam jogę na zdrowy kręgosłup, staram się regularnie ćwiczyć techniki oddechowe i zażywam ziołowe tabletki uspokajające labofarm, jednak te napady powtarzają się i już powoli się nakręcam mając stres, że niebawem się pojawią... (planuję zacząć biegać gdyż lekarz zasugerował że wówczas – jak będę sama ćwiczeniami podnosiła puls – przez resztę czasu będzie w normie a nawet niski)
Miał ktoś może podobnie? Co jeszcze można zrobić w takiej sytuacji ? Jakieś dodatkowe badania? .... Proszę o pomoc bo niestety lekarze u których byłam stwierdzili że to nic takiego a to co się dzieje uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie
Z góry dziękuję za odpowiedź,
Pozdrawiam.
N.