Dzień dobry. Mam wątpliwości co do diagnozy przez lekarki z przychodni w sprawie syna, więc proszę o pomoc.
Chłopiec lat 7. Pojawiły sie powiększone stosunkowo duże wezly chlonne (szyjne, karkowe potyliczne) nie było żadnych innych objawów, wezly bezbolesne. Lekarka stwierdziła że wątroba i śledziona w normie, przepisała antybiotyk na tydzień. W trakcie jego stosowania wezly się nieco (raczej nie od niego) zmniejszyły. Po zakończeniu kuracji pojawiła się wysypka, najpierw malutkie grudki w ciepłych miejscach, pachy, pachwiny, wzgorek. Odwiedziliśmy lekarza, stwierdziła, że to pokrzywka przepisała hitaxe. Następnego dnia wysypka powiększyła się na całe ciało, w najbardziej zajętych miejscach zlewała się w plamy. Na plecach i brzuchu kropeczki. Lekarka po obejrzeniu i konsultacji z drugą stwierdziły, że to rumień zakaźny. Powiedzialy że wysypka może trwać 2 tygodnie.
3 dnia wysypka znacznie się ograniczyła, dziś jest 4 dzień i śladu po wysypce nie ma żadnego, a wezly samoistnie prawie zniknęły. Syn przez cały okres czuł się bardzo dobrze, nie gorączkował, nie było zadnej zmiany samopoczucia.
Lekarki nadal upierają się, że to rumien, jednak moim zdaniem objawy na to nie wskazują. Nie było charakterystycznej wysypki na twarzy, tylko drobne grudki. Wysypka trwała 4 dni wiec za krotko. Pojawiła się również na dloniach i stopach, co ponoć w rumieniu nie występuje. Dodatkowo tydzień przed powiększone wezly co jest pierwszym objawem różyczki.
Proszę o podpowiedź czy mogę mieć rację. Lekarki uważają, że jak syn był szczepiony to rozyczka go nie dotyczy. Węzłów nie łącza z wysypką.
Załączam zdjęcia od lewej dzień 1 dzień 2 i dzień 3.