Hejt i kryzys autorytetu - z czym mierzą się dziś farmaceuci i lekarze w sieci?

udostępnij:

Pandemia COVID-19 wywołała nie tylko globalny kryzys zdrowotny i ekonomiczny, ale także kryzys wiedzy eksperckiej, zaufania i jakości informacji. Zmagamy się już nie tylko z wirusem, ale także z infodemią i hejtem skierowanym w kierunku medyków oraz zalewem fake-newsów. O szansach i zagrożeniach, z jakimi zmaga się ekspert ochrony zdrowia działający w sieci rozmawialiśmy z uczestnikami VIII edycji programu Liderzy Ochrony Zdrowia, prowadzonego przez Fundację im. Lesława A. Pagi. Nie brakuje również naszych - lepszych i gorszych doświadczeń.

Spis treści

„Lawina informacji, których nie jesteśmy w stanie strawić"

Infodemia - dlaczego jest tak szkodliwa?

Stop celebrytyzacji pseudonauki

Czy fact-checking oraz Medycyna Oparta na Faktach uleczą nas z infodemii?

Kryzys autorytetów, czyli dlaczego powinniśmy słuchać ekspertów?

Hejt w internecie. Czy można do niego przywyknąć?

Czy można wyleczyć się z nienawiści?

Nadużycia wizerunku i kradzież tożsamości w sieci

Olbrzymi problem z produktami o wątpliwej jakości

Szanse - czyli o jasnej stronie internetowej działalności

„Lawina informacji, których nie jesteśmy w stanie strawić"

Liderzy Ochrony Zdrowia to program, którego celem jest kształcenie profesjonalnie przygotowanej kadry zarządzającej podmiotami i instytucjami działającymi w sektorze ochrony zdrowia. Uczestnicy zdobywają wiedzę na warsztatach oraz wykładach prowadzonych przez ekspertów branży medycznej. W 2021 roku odbyła się ósma już edycja programu, która poświęcona była wyzwaniom, jakie przed liderami stawia przyszłość.

Jednym z największych bieżących zagrożeń wydaje się infodemia towarzysząca zmaganiom z SARS-CoV-2 niemal od początku. To natłok zniekształconych lub zgoła nieprawdziwych informacji, celowo rozpowszechnianych fake-newsów czy zmanipulowanych treści, serwujących teorie spiskowe w aranżacji przekazu medialnego.

Adrianna Beczek (lekarka na stażu podyplomowym, licencjat etnologii i antropologii kulturowej, studentka MISH UJ): W latach 1994-1998 Stanisław Lem publikował felietony w polskiej edycji „PC Magazine”. Ich tematyka oscylowała wokół technologii – również jej przyszłości i możliwych kierunków rozwoju. Część jego przewidywań okazała się przerażająco trafna. O Internecie Lem pisał już wtedy: „Za naciśnięciem guzika może na nas runąć lawina informacji, których nie jesteśmy w stanie strawić i skonsumować; tak samo, jak nie może jeden człowiek zjeść tego, co w danym dniu oferują wszystkie restauracje (…)”.

Infodemia - dlaczego jest tak szkodliwa?

Infodemia panoszy się zarówno w środowisku cyfrowym, jak i w realnym świecie. Sensacyjne, niezweryfikowane wiadomości na temat koronawirusa i szczepień przeciwko COVID-19 można usłyszeć w sklepie, komunikacji publicznej, w pracy czy nawet przy rodzinnym stole. Lekkomyślne kliknięcie "udostępnij" w mediach społecznościowych nadaje niesprawdzonym treściom nowe życie. Temu wszystkiemu towarzyszą zwykłe pomyłki dziennikarskie i nieznajdujące pokrycia w badaniach naukowych opinie celebrytów na temat zdrowia i medycyny. Nietrudno zgadnąć, że są one niezwykle chętnie podchwytywane przez masowego odbiorcę. Nawet, jeśli stoją w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem...

Stop celebrytyzacji pseudonauki

Aby dać opór Celebrity Based Medicine, czyli „medycynie opartej na autorytecie gwiazd”, zainicjowano akcję #stopcelebrytyzacjipseudonauki. Milena Kruszewska, pomysłodawca i prezes Fundacji Watch Health Care tak ją podsumowuje: – "Mamy prawo czegoś nie wiedzieć. Ale jest wyraźna granica między niewiedzą, a stwarzaniem zagrożenia dla społeczeństwa". Nie da się ukryć, że konsekwencją rozprzestrzeniania się wyssanych z palca twierdzeń na temat zdrowia jest podejmowanie przez ludzi ryzykownych zachowań (np. negowanie zasadności noszenia maseczek czy utrzymywania dystansu społecznego), stosowanie nieskutecznych terapii w przypadku zachorowania na COVID-19 czy świadoma rezygnacja ze szczepień ochronnych.

Czy fact-checking oraz Medycyna Oparta na Faktach uleczą nas z infodemii?

mgr farm. Olga Sierpniowska: Czy można „wygrać” z nieprawdziwymi informacjami, jakie pacjent sam znalazł w internecie i samodzielnie zinterpretował? Jak to zrobić?

Monika Miłosz (doradca PR, magistrantka filologii medialnej, Uniwersytet Warszawski): Uważam, że wspólnymi siłami, możemy wygrać z nieprawdziwymi informacjami w przestrzeni publicznej. W tym celu potrzebne jest prowadzenie intensywnych kampanii nt. zagrożenia jakim jest dezinformacja. Warto zacząć już na wczesnym etapie edukacji – rozszerzyć program nauczania o lekcje / kursy fakt-checkingu w szkołach. Życzyłabym sobie, aby w przyszłości, celowe rozsiewanie nieprawdziwych informacji i szkalowanie sprawdzonej wiedzy były penalizowane. Uważam, że świadome powielanie nieprawdy to działanie na niekorzyść społeczeństwa.

Dominika Dusza (absolwentka zdrowia publicznego i ekonomii, stypendystka programu Liderzy Ochrony Zdrowia Fundacji im. Lesława A. Pagi): Uważam, że niestety jest to zagrożenie, które zawsze będzie obecne i z którym nie możemy wygrać, a jedynie minimalizować jego negatywny wpływ. W dzisiejszych czasach każdy ma dostęp do Internetu i każdy może wypowiadać się na forach publicznych, a co więcej każdy może podszywać się pod eksperta w danej dziedzinie. Nie każdy jednak te swoje wypowiedzi i przekonania popiera dowodami naukowymi pochodzącymi z rzetelnych źródeł. Bardzo często osoby wypowiadające się w Internecie piszą nieprawdę gdzieś zasłyszaną, bądź przeczytaną, zazwyczaj nie weryfikując źródeł tych informacji i opierając swoje przekonania na fake newsach, czyli po prostu na kłamstwie. Jedynce co można w tym obszarze zrobić to edukować, edukować i jeszcze raz edukować. Trzeba nauczyć społeczeństwo jak sprawdzać wiarygodność źródeł i opinii zamieszczonych w Internecie i zwracać uwagę na to, że nie każde forum, czy portal internetowy zamieszcza prawdziwe sprawdzone naukowo informacje.

mgr farm. Olga Sierpniowska: Właśnie dlatego na GdziePoLek treści merytoryczne publikują zweryfikowani specjaliści - głównie farmaceuci, ale współpracujemy także z innymi specjalistami ochrony zdrowia m.in. z lekarzami. Warto zaznaczyć, że każdego medyka można sprawdzić w Centralnym Rejestrze Lekarzy lub w Centralnym Rejestrze Farmaceutów.

Kryzys autorytetów, czyli dlaczego powinniśmy słuchać ekspertów?

Młodzi liderzy ochrony zdrowia wskazywali, że remedium na kryzys infodemiczny może być uważniejsze słuchanie ekspertów i promowanie wiedzy udostępnianej przez specjalistów. Czy jednak łatwo jest ocenić, kto jest ekspertem w danej dziedzinie?

mgr farm. Olga Sierpniowska: Kim dla Ciebie jest ekspert? Kogo uważasz za eksperta w dziedzinie zdrowia i jakie cechy o tym zdecydowały?

Katarzyna Baran (studentka IV roku Analityki medycznej na UJ CM): Ekspertem jest dla mnie osoba z odpowiednim wyższym wykształceniem kierunkowym, wyspecjalizowana, z ogromnym doświadczeniem zawodowym, jak i życiowym. To osobowość aktywnie uczestnicząca w konferencjach międzynarodowych/krajowych, a także aktywista społeczny. W ochronie zdrowia, ekspert reprezentuje dla mnie ww. cechy. Ponadto jest krytycznym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości, dostrzega potrzeby pacjentów i widzi konieczność wprowadzenia określonych zmian systemowych, w celu poprawy jakości życia pacjentów. Ponadto propaguje podstawy prozdrowotne i rozpowszechnia opartą na dowodach naukowych wiedzę medyczną.

mgr farm. Olga Sierpniowska: W jaki sposób informacje złej jakości mogą wpływać na nasze codzienne życie?

Karina Rejs-Soucane (kierownik w firmie Amazon, inżynier biomedyczny): Wyobraźmy sobie, że jesteśmy rośliną dopiero kiełkującą w ogrodzie. Na początku byliśmy podlewani deszczówką niezawierającą siarczanów i innych zanieczyszczeń i choć nie była to szczególnie wyszukana odżywka, rośliśmy w dobrym tempie. Czasy uległy zmianie. Nasz ogrodnik postanowił przyspieszyć nasz rozwój, zaczął podlewać nas codziennie odżywką pełną azotanów. Po kilku dniach przybraliśmy ultra zielony kolor, nawet nasze owoce zrobiły się jakieś bardziej okazałe. Po kilku tygodniach „nowoczesnego” nawożenia nasze liście , ku zaskoczeniu ogrodnika, zaczęły więdnąć i usychać. Podobnie jest i z nami – odbiorcami złej i nadmiernej ilości informacji. Na początku nie dostrzegamy ich negatywnego wpływu, ale po pewnym czasie głupiejemy –„usychamy”, bo nasze wewnętrzne filtry nie są w stanie zatamować nadmiaru śmieciowej wiedzy.

Katarzyna Baran (studentka IV roku Analityki medycznej na UJ CM): Informacje złej jakości mają znaczący wpływ na nasze codzienne życie. Są one szczególnie niebezpieczne dla osób, które nie potrafią lub nie chcą weryfikować przekazywanych im informacji. Każdego dnia jesteśmy wręcz „bombardowani” ogromną ilością treści, większość z nich to tzw. fake newsy lub „clickbaity”. Jednak skąd mamy wiedzieć, do której „kategorii” zakwalifikować daną informację? Bez wątpienia jest to trudne. Zła jakość tych treści, może sprawić, że damy się oszukać lub podejmiemy niekorzystne dla nas decyzje. W obszarze ochrony zdrowia powinniśmy z dystansem podchodzić do treści publikowanych na niemedycznych stronach/forach/blogach.

Hejt w internecie. Czy można do niego przywyknąć?

Wraz z dezinformacją i narastającym kryzysem autorytetów, rośnie jeszcze bardziej niepokojące zjawisko. Jest nim fala nienawiści. Działając w sieci jesteśmy odsłonięci na wszelkiego rodzaju krytykę. Ta konstruktywna jest dobra, chociaż trzeba mieć świadomość, że nie zawsze będzie życzliwa i kulturalna. Czym innym jest natomiast hejt, który polega na wyzywaniu, obrażaniu czy nawet grożeniu w odpowiedzi na treści lub poglądy, z którymi się ktoś się nie zgadza.

Uczestnicy zajęć "Kryzys wiedzy eksperckiej" VIII edycji programu Liderzy Ochrony Zdrowia: Czy hejt może dotknąć każdego? Czy doświadczyła Pani w swojej pracy hejtu, a jeśli tak to jak sobie z nim radzić?

mgr farm. Olga Sierpniowska: Czy hejt może dotknąć każdego? Tak. Spotkałam się z nim także osobiście głównie pisząc o COVID-19, czy szczepieniach, w tym o szczepieniach w ciąży. Obecnie mamy do czynienia z bezprecedensowym naporem negatywnych emocji związanych z przeciwdziałaniem pandemii skierowanym w kierunku medyków. Szokuje to tym bardziej, że jest to grupa zawodów codziennie walczących o życie i zdrowie pacjentów. Hejt jest tak duży, że medycy postanowili zawiązać współpracę w ramach akcji #wylecznienawiść. Czy do hejtu można przywyknąć? Moim zdaniem nie można i chociaż wchodzenie w dyskusję z każdym hejterem uważam za bezcelowe, to nad samym zjawiskiem nie można przechodzić do porządku dziennego. Dlatego popieram wszelkie działania zwalczające nienawiść w sieci i poza nią.

Wpisy pacjentów noszące znamiona wrogości i hejtu nie należą do rzadkości, w szczególności, jeśli tematyka dotyczy COVID-19

Źródło: Forum Zapytaj Farmaceutę

Wpisy internautów na portalu Twitter w odpowiedzi na informacje dotyczące rekomendacji szczepienia ciężarnych przeciwko COVID-19 wydanych przez Polskie Towarzystwa Ginekologów i Położników oraz obecności szczepionki przeciwko krztuścowi w grupie "zalecane" u kobiet w ciąży według Kalendarza Szczepień Ochronnych

Źródło: Twitter

Czy można wyleczyć się z nienawiści?

Jak piszą organizatorzy akcji #wylecznienawiść, została ona zainicjowana, "aby nagłośnić problem hejtu i agresji wobec pracowników ochrony zdrowia. Ta oddolna inicjatywa ma na celu, z jednej strony, przedstawienie patologii, z jaką się mierzymy, a z drugiej – edukację, żeby rozmiar tych nieakceptowalnych praktyk zmniejszyć. Doskonale zdajemy sobie sprawę z niepoprawnych relacji na linii medyk – pacjent. Mamy jednak ogromną nadzieję oraz chęć, żeby poprawić stosunki społeczeństwa z personelem medycznym".

W ramach akcji powstały infografiki, a także seria spotów pokazujących bez koloryzowania, jak wygląda problem hejtu w ochronie zdrowia.

Infografiki akcji #wylecznienawiść

Źródło: Grupa "Wylecz Nienawiść" na Facebooku

Nadużycia wizerunku i kradzież tożsamości w sieci

Działając w internecie narażamy się nie tylko na hejt. Wypowiadając się czy publikując pod imieniem i nazwiskiem, w szczególności równolegle upubliczniając swój wizerunek, zawsze jesteśmy narażeni na to, że ktoś może nasze wypowiedzi osadzić w sposób wyrwany z kontekstu, udostępnić je w sposób stawiający nas w złym świetle czy użyć zdjęcia do zmontowania ośmieszającego mema.

To jednak nie koniec. Internet to także pole nadużyć "grubszego kalibru", takich jak kradzież tożsamości lub podszywanie się pod inną osobę. Chociaż działanie to jest bezprawne i narusza przepisy kodeksu karnego, nie brakuje nieuczciwych przedsiębiorców usiłujących wypromować w ten sposób swojej wątpliwej jakości produkty.

Ofiarą tego typu manipulacji padł między innymi profesor Adam Torbicki, znany kardiolog, a prywatnie mąż Grażyny Torbickiej, którego wizerunek wykorzystano do sprzedaży suplementu mającego obniżać poziom cholesterolu. Ofiarą oszustwa były także Martyna Wojciechowska, Dominika Gwit, Anna Mucha czy Monika Richardson - ich twarze zostały bezprawnie wykorzystane w celu promocji preparatów na odchudzanie, a wizerunek Ewy Drzyzgi użyto w reklamie środka na pasożyty.

Uczestnicy zajęć "Kryzys wiedzy eksperckiej" VIII edycji programu Liderzy Ochrony Zdrowia: Pani tożsamość także została skradziona. Jak do tego doszło i czy udało się Pani wyegzekwować swoje prawa?

mgr farm. Olga Sierpniowska: To prawda. Pewna strona (działająca prawdopodobnie jako zaplecze linków) ukradła moje zdjęcie z portalu Facebook, powiązała z publikacjami na GdziePoLek, a cały w ten sposób zmontowany profil podpięła pod swoje treści reklamujące wątpliwej jakości produkty odchudzające. W ten sposób skradziono tożsamość także kilku innych osób i to właśnie od nich dowiedziałam się, że widnieję jako "współpracownik" tego portalu. Jedna z nich zgłosiła swoją sprawę na policję, ale okazało się, że nie mogą jej pomóc, ponieważ "domena jest zagraniczna, a ponadto nie doszło do szkody majątkowej". Ostatecznie w moim przypadku poskutkowało uporczywe zamieszczanie komentarzy z żądaniem usunięcia danych pod rzekomo moimi wpisami, jednak do dzisiejszego dnia nie wiem, kto stoi za tą sprawą. Moje zdjęcie i nazwisku usunięto, ale strona, która dopuściła się tych nadużyć nadal działa.

Przykład kradzieży zdjęcia i wykorzystania imienia, nazwiska oraz afiliacji w połączeniu ze zmyśloną treścią w celu promowania własnej działalności sprzedażowej w internecie przez nieuczciwego przedsiębiorcę

Źródło: archiwum Autorki

Olbrzymi problem z produktami o wątpliwej jakości

W opisywany nurt kryzysu wiedzy eksperckiej oraz sprawy nieuprawnionego wykorzystania wizerunku znakomicie wpisuje się problem sprzedaży nie-leków w kanale pozaaptecznym. O co najczęściej pytają farmaceutów pacjenci? Oczywiście o preparaty służące zachowaniu zdrowia i leczeniu chorób. Zgłaszają się do nas chorzy, którzy szukają informacji na temat możliwości zakupu i skuteczności produktów, które nie są lekami i nie są dostępne w aptekach. Są to na ogół preparaty przedstawiane jako "naturalne", a deklarowany skład to zioła, często egzotyczne.

Produkty te charakteryzuje bardzo mocny przekaz marketingowy, sugerujący, że preparat może bez skutków ubocznych pomóc z zlikwidowaniu takich problemów, jak zatory żylne, nadmierny poziom cholesterolu, blaszka miażdżycowa, cukrzyca czy nadwaga. Często pojawiają się deklaracje, że jest on „certyfikowany” i ma „skuteczność potwierdzoną badaniami klinicznymi”. Nierzadko całość wzmacnia wizerunek medyka lub sklep działa na stronach zawierających słowo „apteka” lub „farmaceuta” w nazwie domeny.

Cena jest zawsze "promocyjna", a ilości "ograniczone" - przy czym nadal mówimy często o trzycyfrowych kwotach za opakowanie zawierające 30 tabletek. Nic dziwnego, że pacjenci są przeświadczeni, że w tej cenie kupują lek, który pomoże im pokonać choroby, z którymi nie radzi sobie konwencjonalna medycyna.

Mimo mnóstwa pozytywnych opinii w internecie, często to GdziePoLek jest jedyną stroną, gdzie w ogóle można zapoznać się z negatywnymi komentarzami osób, które kupiły dany produkt i są zaskoczone, że nie ma w środku ulotki, że preparat jednak nie wyleczył i niczego nie wyregulował, czy wręcz doprowadził do pogorszenia zdrowia - przypuszczalnie na skutek rezygnacji z właściwego leczenia. Pacjenci nierzadko czują się oszukani, jednak przecież sprzedaż suplementów diety on-line nie jest nielegalna...

Pacjenci po zakupie w internecie często czują się zagubieni

Źródło: Forum Zapytaj Farmaceutę

Uczestnicy zajęć "Kryzys wiedzy eksperckiej" VIII edycji programu Liderzy Ochrony Zdrowia: Co można zrobić, żeby uchronić pacjentów przed takimi niewłaściwymi wyborami dotyczącymi leczenia? Jakich informacji udzielacie Państwo w takich sytuacjach pacjentom?

mgr farm. Olga Sierpniowska: Można edukować na temat tego, że najbezpieczniejszym miejscem, aby kupować produkty, które mają wspierać zdrowie jest apteka i informować, jaka jest różnica pomiędzy produktami leczniczymi i suplementami diety. Żywienie może pozytywnie wpłynąć na zdrowie, ale nie może zastąpić terapii, zwłaszcza w przypadku tak poważnych i przewlekłych chorób jak nadciśnienie, cukrzyca czy nowotwory. Warto także zwracać pacjentom uwagę, że nie jest racjonalnie wierzyć w niewiarygodne efekty w zdumiewająco krótkim czasie, w cenie odbiegającej od przeciętnego kosztu za produkt ziołowy.

Dlaczego o zdrowiu i preparatach służących jego zachowaniu warto rozmawiać ze specjalistami?

Źródło: Forum Zapytaj Farmaceutę

Szanse - czyli o jasnej stronie internetowej działalności

Niewątpliwie największą zaletą działania w sieci jest zasięg. Udzielając konsultacji przy aptecznym okienku czy w gabinecie lekarskim lub pielęgniarskim możemy wyedukować czy poinformować tylko jedną lub maksymalnie kilka osób. Internet daje możliwości dotarcia do znacznie większej liczby odbiorców i przekazania im swoich treści.

mgr farm. Olga Sierpniowska: Jakie działanie możesz podjąć Ty sama teraz lub w przyszłości, aby przeciwdziałać kryzysowi wiedzy eksperckiej w zakresie ochrony zdrowia?

Monika Miłosz (doradca PR, magistrantka filologii medialnej, Uniwersytet Warszawski): Nie można bagatelizować nieprawdy. Jeśli widzimy, że ktoś rozpowszechnia fałszywe informacje lub publikuje coś co wzbudza nasze wątpliwości, warto zwrócić mu na to uwagę w sposób grzeczny – poprosić o przedstawienie źródła i zweryfikowanie informacji. Jeśli dana osoba celowo rozpowszechnia nieprawdę lub nie rozumie zagadnienia, powinniśmy wejść z nią w dyskusję, spróbować wytłumaczyć w czym jest problem i podesłać sprawdzone materiały na dany temat. W sieci istnieje możliwość zgłoszenia szkodliwej treści lub przesłania jej do zweryfikowania w miejscu zajmującym się fackt-checkingem. Ze względu na istotę profilaktyki zdrowotnej i newralgiczność systemu ochrony zdrowia, czuwanie nad przepływem informacji w tym obszarze jest szczególnie ważne.

Karina Rejs-Soucane (kierownik w firmie Amazon, inżynier biomedyczny): Po pierwsze, jako przyszły lider ochrony zdrowia, będę się starała bardzo ostrożnie podchodzić do wydawanych przeze mnie opinii, osądów. Dla niektórych mogę być błędnie pojętym ekspertem od wszystkiego co zdrowia dotyczy, a tak szerokiego zasobu wiedzy niestety nie będę w stanie w ciągu kolejnych lat posiąść. Po drugie będę propagować, co już zresztą robię, wśród moich znajomych i rodziny racjonalne podejście do otaczających nas zewsząd informacji. Racjonalne co dla mnie oznacza pełne dystansu, analizy i porównywania.

Uczestnicy zajęć "Kryzys wiedzy eksperckiej" VIII edycji programu Liderzy Ochrony Zdrowia: Jak Pani widzi szanse rozwoju opieki zdrowotnej i farmacji w Polsce w najbliższym czasie?

mgr farm. Olga Sierpniowska: Wydaje się, że nie da się już powstrzymać rozwoju telemedycyny, telefarmacji i olbrzymiego wpływu mediów, w tym mediów społecznościowych na to, jak będzie wyglądać przyszłość opieki zdrowotnej w Polsce. Ludzi w wielu obszarach mogą zastąpić roboty - pod koniec sierpnia Elon Musk zaprezentował TeslaBoty, mamy już teleporady, narzędzia takie jak e-stetoskop, opaski telemedyczne i systemy do zdalnego monitorowania czynności życiowych. Tak jest w przypadku pomiarów saturacji, wykorzystanych w związku z pandemią COVID-19 w Polsce.

W przypadku farmaceutów szansę na wyjście z roli osoby głównie wydającej leki daje Ustawa o Zawodzie Farmaceuty, ale także właśnie działalność medialna w internecie.

Dokładamy wszelkich starań, aby nasz artykuł jak najlepiej oddawał dostępne informacje, ale nie można go traktować jako konsultacji farmaceutycznej. Przed zażyciem leku należy przeczytać ulotkę, a w przypadku pytań skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Wszystkie podane w artykule nazwy produktów oraz zdjęcia są przykładowe i nie stanowią żadnej formy reklamy. Wszystkie prawa autorskie do artykułu są zastrzeżone przez GdziePoLek sp. z o.o.

Inne artykuły na blogu