Zatkało mi się prawe ucho po umyciu uszu, tak mocno, że nie słyszę na nie, mam też takie dziwne uczucie po prawej stronie głowy, szyi i w uchu, jakby ta woskiwina wypełniała mi wszystkie te obszary, a nie tylko ucho. Uszy zwykle myję podczas mycia głowy pod prysznicem, pianą z szamponu, a potem wypłukuję je wodą. Następnie wycieram je patyczkiem do uszu i wkładam mały palec owinięty chusteczką do każdego z nich potrząsając przy tym przechyloną głową i uchem skierowanym do dołu, jednocześnie lekko poruszając palcem. Już od kilku tygodni zauważyłam, że z tego ucha wychodzi mi więcej woskowiny niż zwykle, ale uznałam, że to normalne, skoro używam słuchawek dokanałowych i patyczków do uszu (staram się nie wkładać ich zbyt głęboko, tylko na tę samą głębokość na jaką sięga palec, jednak teraz zaczęłam się zastanawiać, czy ja to rzeczywiście dobrze wyczuwam). Ale dziś po umyciu włożyłam do ucha patyczek (wydaje mi się, że nie głęboko), po czym ono mi się nagle zatkało, a na patyczku zostało sporo ciemnej woskowiny. Po tym próbowałam wypłukać ucho wodą z prysznica i wytrząsnąć woskowinę na chusteczkę, ale na chusteczce nie widziałam nawet odrobiny woskowiny. Ucho mnie nie boli. Miałam już kiedyś zatkane ucho w wieku ok. 13 lat i byłam z tym u pediatry, który skierował mnie na płukanie uszu u laryngologa. Tak się składa, że 5 sierpnia czeka mnie wizyta u laryngologa z powodu innych dolegliwości, ale czy do tego czasu nie mogłabym zrobić czegoś sama, a jak nie pomoże, to wtedy ewentualnie poprosić laryngologa o płukankę ucha przy okazji? I jak uniknąć takich problemów w przyszłości?