W przeciwieństwie do polskiej ustawy, w estońskiej wersji AdA określono datę, po której wszystkie apteki mają być kontrolowane przez farmaceutów. Wypada ona w tegoroczny Prima Aprilis, 1 kwietnia. W kraju jednak jak na razie nie jest do śmiechu. Sieci grożą zamknięciem setek aptek i przeprowadziły nawet w grudniu niezapowiedziany lockout jako dodatkowy element nacisku. Koalicja rządowa próbowała całkowicie wycofać się z reformy, ale przegrała głosowanie. Branżowy magnat zapowiada pozew.
Mijają ostatnie chwile, w których sieci aptek mogą otworzyć nowe placówki lub przejąć małe podmioty, zanim 25 czerwca wejdą w życie zmiany w prawie farmaceutycznym, popularnie zwane “Apteką dla Aptekarza”. Sieci opierające strategię na jak największym udziale w rynku liczą na wzrost liczby placówek nawet o kilkadziesiąt procent. Tymczasem na 13 czerwca planowana jest rozprawa, która może mieć kluczowe znaczenie dla kształtu rynku w przyszłości.
Radykalniejsza wersja „Apteki dla Aptekarza”, która wymusza przejęcie przez farmaceutów w okresie pięciu lat wszystkich aptek, obowiązuje w Estonii od 2015 roku. W rozmowie z Karin Alamaa-Aas – szefową Estońskiej Izby Aptekarskiej – pytamy, jak ocenia skutki wprowadzonych zmian, zarówno dla farmaceutów, jak i z perspektywy pacjenta.
W sobotę, 22 kwietnia, braliśmy udział w obchodach jubileuszu 25-lecia Częstochowskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. Wydarzenie to miało wyjątkowy charakter, ponieważ odbyło się dzień po historycznym posiedzeniu Senatu, na którym przegłosowano ważną dla środowiska aptekarzy nowelizację Prawa farmaceutycznego, zwaną potocznie "Apteką dla aptekarza".
Przy okazji dyskusji projektu "Apteki dla aptekarza" podnoszona jest kwestia uzyskania nowego zezwolenia w sytuacji, gdy istniejąca apteka musiałaby zmienić lokal po wejściu w życie ustawy. Tylko czy apteki faktycznie na tyle często zmieniają miejsce działalności, aby był to znaczący problem? Sprawdziliśmy to dla 629 warszawskich aptek na przestrzeni ostatnich ponad 4 lat.